Długo nie pisałam, bo mi się komputerek wali, gdy go włączę to on zajarzy dopiero za około 0.5 godziny, nio, ale nic, w końcu jakoś tam działa:) Moje dziecie jest na etapie odwyku:) od... didusia:) szkoda mi jej troszeczkę, bo ciągle domaga się oddania smoczusia, ale z drugiej strony nie mogę jej go dać, bo ma już krzywy zgryz i wszyscy lekarze mnie opierniczają, że jeszcze memla tego gumaka:) myślę, że jakoś to przetrwamy. Poza tym jestem zawalona truskawkami i porzeczkami z mojej niedawno zakupionej działeczki i nie bardzo wiem, co mam z taką ilością tego zrobić:) zwłaszcza, że nie cierpię siedzenia w kuchni:) aaaa nio i bym zapomniała:) w zeszłym tygodniu moja psiepsiuła obroniła tytuł magistra, Nio tak - nio i jest już "panią magister inżynier informatyki" aleśmy zabalowali:) ledwo żyłam przez 2 dni, do tego łeb miałam jak dzwon:) - więcej nie pije! Heh zawsze tak gadam:) Swoją droga to na mnie jakieś fatum informatyczne spadło;) mąż informatyk, psiepsiuła tysz, do tego jeszcze chrzestny mojego bobo:)