Archiwum 30 maja 2003


maj 30 2003 marzenie
Komentarze: 1

Gdy byłam jeszcze wolna, zawsze myślałam że mój przyszły mąż będzie moim przyjacielem, że jemu będe mogła powiezyc wszystkie moje troski, zmartwienia i radości i że on będzie robił to samo. echh ale sie myliłam, tak ślepo sie zakochałam, tak od razu wyszłam za mąż, nie widziałam wtedy jego egoizmu, jego braku potrzeby okazywania uczuć.  heh co ja gadam???? okazywania uczuc? On potrafi mnie nawet udeżyć, faktem jest że mu oddam, ale co to za różnica. Boże jak ja mam dość, z tego żalu i niemocy popadam już w depresje. Jak go nie ma jestem taka spokojna, niczego niechce i niczego nie dostaje i wszystko jest okej, ale gdy jest hmmm - rośnie we mnie żal, bo wtedy chce, chce miłego słowa, uczucia bliskości, ale i tak nic nie dostaje,  a nie, przepraszam - dostaje, dostaje pouczenia, jak sie zachować, czego słuchac, jak sie zając dzieckiem. Teraz mam tylko jedno marzenie - rozwód - bo nie potrafie żyć z człowiekiem tak oziębłym.

niusia : :